Recenzje albumów



35007
Phase V
(2005, album studyjny)

Phase V
Oceń ten artykuł
(25 głosów)
1. 20 09 (10:02)
2. 23 32 (6:00)
3. 06 18 (4:13)
4. 44 05 (11:55)
5. 22 25 (8:31)
6. 61 74
- Bertus Fridael ( guitar )
- Mark Sponselee ( guitar, synths )
- Sander Evens ( drums )
Wyświetlony 9772 razy
Inne albumy wykonawcy: « Especially For You

1 komentarz

  • Link do komentarza Adam Nowakowski czwartek, 27 marzec 2008 23:12 napisane przez Adam Nowakowski

    Holandia. Czy ten kraj kojarzy nam się z jakimiś zespołami muzycznymi? Fakt, może prog rockowi melomani znają stary, dobry Kayak, ale czy coś jeszcze?
    Jednak możemy być bogatsi w muzykę z tego kraju, a to za sprawą tajemniczego, space rockowego 35007. Nazwa dziwaczna nie powiem. A teraz zerknijmy na spis utworów...20 09, 23 32, 06 18... Szczerze, zachęciło mnie to do odpalenia Phase V.

    Jest to kolejna płyta z tzw. malarzy. Słuchając jej, zapamiętujemy obraz, któremu to ów pozycja towarzyszyła. Pamiętam ten dzień. Zawsze, na początku wakacji lubimy wyrwać się gdzieś daleko, oderwać się od tego monotonnego, śmierdzącego miasta. Ja osobiście zazwyczaj pakuję plecak, zakładam słuchawki na uszy i wsiadam do pierwszego lepszego pociągu, jadącego w jakieś ciekawe miejsce. Tak było i tym razem. Ukrop, ponad 30 stopni. Z odtwarzacza sączy się leniwie Phase V. W przedziale jadę jedynie z pewnym grubszym mężczyzną, który widać, że strasznie się męczy. Pot spływa z niego strumieniami. Jednak nie przeszkadza mu to w wyjęciu ogromnej kanapki. Zaczyna smakowitą konsumpcję. W powietrzu unosi się zapach ketchupu, kotleta, potu i loda truskawkowego, który ktoś rozdeptał na wejściu do przedziału. Spoglądam na malutką muchę, która siadła blisko przyjemnego grubaska, chcąc zapewne skosztować smakowitego kąska. Patrzę na nią, wyobrażam sobie wielki, wszechświat. Rysuje mi się obraz muchy lęcącej bezwładnie w tej nieskończonej przestrzeni. Mikroświat i makroświat.

    Aby słuchać muzyki 35007 trzeba być 'ufonautą', bądz poprostu osobą lekko pieprzniętą, bo praktycznie przez te 40 minut trwania albumu nic się nie dzieje. Jednostajny rytm perkusji, stoner rockowe riffy basu i surowa gitara w tle, która stanowi w głównym stopniu warstwę muzyczną tej instrumentalnej płyty. Ciekawostką jest zerowa ilość klawiszy, co w muzyce space rockowej jest swoistym eksperymentem. Ale odpal tylko tę płytę, drogi Czytelniku, a ręcze ci, że będą to niezapomiane chwile w twoim życiu. Zamknij oczy i wyobraź sobie....kosmosss

    5/5

Zaloguj się, by skomentować